Dylemat kawiarniany, jaką kawiarkę wybrać?

Każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia z większą „maszyną” do zaparzania kawy, wie po pewnym czasie, jakie mnóstwo zabiegów i ile czasu trzeba poświęcić samemu urządzeniu, a nawet, nie kawie. Coś, co świetnie prezentuje się za stołem barowym, jest częstokroć wielkości telewizora starego typu (i tyle waży!), wygląda świetnie, bo designer naprawdę stanął na wysokości zadania, a sam barista przygotowuje nam kawę ze swobodą i szybkością godną podziwu.

Życie bywa zbyt trudne i ciężkie, by jeszcze komplikować parzenie kawy

Po wyjściu z kawiarni sprawę długo 'przeżuwamy’, konsultujemy się ze znajomymi z najbliższego grona (o zgrozo, okazuje się, że wszyscy już taki „kombajn” posiadają, więc nie możemy być gorsi!), podejmujemy decyzję i kupujemy na raty (bo jeśli za gotówkę, to pewnie musielibyśmy zastawić w lombardzie sprzęt hifi…) upatrzoną maszynę. Po rozpakowaniu okazuje się, że ku naszemu wielkiemu zdziwieniu, ów ekspres zbyt szybko kawy nam nie zrobi, a ilość czynności, które wykonujemy w etapie „przygotowawczym” (logistyka niczym przy uruchamianiu nowego skrzydła elektrowni jądrowej…) przewyższa radość. Gdy wreszcie z filiżanką w ręku, opadamy na fotel… ale zaraz, ten dziwny smak, jakiś taki „metaliczny” (przecież wybraliśmy mieszankę o niskiej kwasowości…), czyżby komputer pokładowy potraktował kawę nie tak jak powinien?

Za niska, za wysoka temperatura, coś nie tak z ciśnieniem, woda zbyt szybko/wolno przeleciała przez zbiorniczek z kawą? Niczym Curie-Skłodowska z kolbami, rurkami i pierwiastkami rozszczepialnymi na uniwersytecie paryskim, walczymy z połączeniami, sprawdzamy pojemniki, wąchamy (aha, to może „ta plastikowa część” odbiera aromat i smak…?). Resetujemy komputer urządzenia, szósty raz sprawdzamy, czy wodę, mleko wlaliśmy tam, gdzie powinniśmy (jak dobrze, że układ eklektyczny jest z dala i zabezpieczony, w innym wypadku kawa raczej już nie będzie potrzebna…). Po dłuższej bitwie cieszymy się wreszcie kawą, zaparzoną innymi metodami, ale spokojnie – radość nie trwa długo. Ekspres sam się nie wyczyści, nie zrobi przeglądu, nie przemyje zatkanych przepustów, nie wymieni sam sobie zużytych części. Zaczynamy, więc od nowa…

Kawiarki włoskie wracają w wielkim (włoskim!) stylu

Czy naprawdę doszliśmy do takiego etapu w naszym życiu, że nowoczesność musi oznaczać bezsensowna komplikację? Czy kawa zaparzana metodami niemalże przemysłowymi, to jeszcze kawa? Oczywiście, rozwój cywilizacyjny sukcesywnie i nieubłaganie postępuje, tak więc również technologie produkcji i przyrządzania żywności idą do przodu. Coś jednak przy tym tracimy, piwo smakuje „mokrym kartonem”, a kawa ma „metaliczny”, „sztuczny” posmak, o pieczywie z hipermarketów nie wspominając.

Są jeszcze metody, sposoby, dzięki którym wrócić możemy do odczuć, jakie nie tak w sumie dawno, mieli ci, którzy z radością chcieli korzystać z naturalności danego napoju. Mowa tu o włoskich kawiarkach, bo dzięki ich prostocie i swoistej, genialnej funkcjonalności pozwalają wyekstrahować napar najbardziej zbliżony do tego, jaki w miedzianych tygielkach gotowali Berberowie w Afryce Północnej, czy plemiona arabskie na Półwyspie Arabskim i w Oriencie, przy zachowaniu jak największej dozy cennego smaku i aromatu.

Tak więc, kawiarki wracają i to w wielkim stylu, gdybyśmy kiedyś mieli szansę pójść nawet na pokaz-szkolenie dla amatorów, prezentujący techniki przyrządzania kawy, barista w swoim arsenale z pewnością będzie miał choć jedną makinetkę.

Dobra kawiarka – jaką wybrać?

Kawiarki, które znajdziemy w sklepie swiezpalona.pl są tak skonstruowane, że z ich obsługą i czyszczeniem poradzi sobie każdy miłoścnik kawy.

Nie bez znaczenia jest tu rozmiar niedużego przyrządu kuchennego, wymyślonego niegdyś przez twórcę klasycznej już marki „Alfonso Bialetti”. Modele o najmniejszych rozmiarach możemy spokojnie zapakować do plecaka, by cieszyć się pysznym espresso nawet w czasie trekkingu. Możemy też przebierać wśród kawiarek, wykonanych oczywiście z podstawowego dla nich materiału, czyli aluminium (zwracają uwagę zwłaszcza emaliowane na kolorowo z linii „Bialetti Fiametta Fluo”), aczkolwiek spotyka się miłośników kawy, którzy twierdzą, że kawa przyrządzana w aluminiowej kawiarce ma dla nich dziwny posmak. To z myślą o nich, każdy już liczący się producent, reprezentowany w ofercie sklepu Świeżo Palona, przygotował po kilka modeli (a nawet całe linie stylistyczne, np. „GAT VIP Inox” czy niedrogie i bardziej z myślą o Paniach „Bialetti Venus”) wykonanych z nierdzewnej, wysokiej jakości stali 18/10.

Niezależnie czy wykonane z aluminium czy ze stali, kolorowe czy naturalnie „srebrne”, kawiarkę do espresso jest łatwo rozkręcić i wyczyścić. Podobnie jest z wymianą uszczelek i sitek. Kawiarki mają jeszcze jedną zaletę: możemy swobodnie poeksperymentować, a to z wlewaniem do dolnego zbiornika wody chłodnej lub gorącej; z wsypywaniem do zasobnika na kawę mieszanki drobno zmielonej lub o średniej grubości; z zastosowaniem mieszanek własnego doboru.

Pamiętajmy wszakże, że woda przeciskająca się pod ogromnym ciśnieniem i temperaturą przez sitko z kawą, skutkuje zazwyczaj naparem mocnym i wyrazistym w smaku – stąd angielskie określenie „moka pot”. I po cóż nam maszyna z kawiarni, skoro mamy makinetkę?

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *